Hutnik
Kiedy diament skruszy ciężar życia, żarówka co kiedyś świeciła jasno jest już pyłem albo nawet zwyczajny piasek wspomnień znad morza, to wszystko bezmyślnie tkwi w brzuchu twojego pieca, pojawia się hutnik.
On potrafi podgrzać. Podnieść temperaturę tak, że to wszystko w środku zaczyna się topić. Jego wprawne ręce tak potrafią manipulować przy guziczkach, że temperatura wzrasta powoli ale coraz bardziej. I w środku to wszystko co kiedyś było wspomnieniem, przeszłością, teraz zaczyna gorąco i płynnie nabierać wysokich temperatur, nie jest już zimnym szaro piaskowym pyłem, tylko gorącą lawą przejmującą dreszczem przyjemności równomiernie rozlewającej się po każdej wewnętrznej szczelinie a nawet przez szczelinę wyciekającą. To wtedy z doskonałym wyczuciem czasu hutnik umieszcza tam rurę. A kiedy gorące płynne szkło rozpalone do odpowiedniej temperatury oblepi wetkniętą właściwie rurę, zaczyna się dmuchanie. To wszystko też niezwykle kręci. To ruch obrotowy i umiejętny sposób dmuchania sprawia, że od wewnątrz płynny dotąd materiał twardnieje w swych wypukłościach, bo czasem trzeba mocniej dmuchnąć w większą wypukłość a czasem delikatniej w zwężenie. I tak materiał twardnieje a czasem mięknie na znianę jeśli doskonałość kształtu i cierpliwość z wytrwałością hutnika doprowadzają ostatecznie do nowego kształtu i piękna powstałego naczynia. Naczynia, które będąc już gotowym, można napełnić płynem.
Komentarze
Prześlij komentarz