Wydobywanie smaku
Co to za kosmate stworzonko?
Kiedyś nie miałem doświadczenia i rżnąłem piłką równiutko, bo mi zależało na wyglądzie.
Chciałem żeby po wszystkim skorupka wyglądała ładnie i jeszcze się na coś przydała.
Mleczko wylewało się zanim dotarłem do połowy, ubabrany, upaćkany....aj.......młodość....
Teraz już wiem, że liczy się wnętrze.
Synek miał wielką ochotę i zasugerował młotek.
Długo to nie trwało i nic z wypłyniętego mleczka się nie zmarnowało.
Ale nie każdemu to smakuje.
No a jak już szczelinę się poszerzy do otworu, który daje pełny dostęp, to dopiero teraz trzeba się narobić!
Ja nie wiem jak inni, czy ludzie mają tokarki do kokosów czy jak....
Wyciągam swój sprzęt i patrzę krytycznie: czy nie za ostry, czy twardy, czy dobrze zaokrąglony.
No bo wcale nie twierdzę że jestem ekspertem! Według mnie musi być twardy ale i elastyczny.
Musi być wystarczająco długi żeby dotarł głęboko, ale też nikomu nie zaleźy, żeby uszkodził ścianki, chociaż całą zawartość musi z nich zebrać.
Ileż się trzeba nadłubać! I szarpać i wyciągać i znowu z drugiej strony gdzie jeszcze nie dotarłem....
A najgorsze, że ciągle muszę opłukiwać ręce, żeby te resztki nie psuły smaku.
Narobiłem się, zanim cała skorupka została porządnie wyskrobana z całej zawartości. Ale warto było.
I znowu pod wodę, umyć się.
A w nagrodę słodki smak w ustach.
Mmmmmmm, pycha
Komentarze
Prześlij komentarz