Zaklinacz
P ewnego razu w gospodzie księgowy opowiadał , że w Indiach zaklinają węże . - To nie jest żadna sztuka ! Powiedział Józio , kelner , który stał obok i przysłuchiwał się rozmowie . - Jak to nie sztuka ?! Oburzył się księgowy - Może ty byś potrafił , co? - Pewnie , że potrafię ! Co, oni lepsi ?! Dajcie mi tylko jakiegoś węża ! - Skąd ci weźmiemy ? - Aptekarz ma żmiję , w spirytusie - Ale to musi być żywy wąż, nie ze słoja - Dla mnie może być nawet szlauch - przechwalał się Józio - ja każdemu poradzę! Wtedy przypomnieliśmy sobie, że synek kasjerki hoduje zaskrońca. Mimo późnej pory, poszliśmy do niego. Klatkę z płazem ustawiliśmy na bufecie. Józio stanął na przeciwko, a my dookoła. Zaskroniec spał w podściółce. - No, to zaczynaj Józiu - dał sygnał księgowy - TY TAKA TWOJA OWAKA!!! - powiedział Józio do węża. - Dobrze zaklina - szepneliśmy z uznaniem. Józio był znany z bogatego słownika. Ale wąż ani drgnął. - Może on nie ma matki - wyraziłem przypu...