Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Cabaret

'Dzieci kochają nas automatycznie, prawda?' 'Nie mają wyboru'

zdrowiem mnie oszukali!

Obraz
nie uwierzycie co zobaczyłem przechodząc koło zielarskiego sklepu! bo sam nie mogłem w to uwierzyć. myślałem, że takie rzeczy są legalne tylko w Amsterdamie! to tak, jakby ktoś  sprzedawał marzenia, sny i nadzieje w najlepszej  spożywczej formie, bo ja bardzo lubię herbatki i wszelkiego rodzaju napary. cena potwierdzała, że mogę się spodziewać tego wszystkiego co sprawiło, że moja wybujała wyobraźnia już zaczęła imprezę. podekscytowany pokazałem to dziecku, które spełniło moje urodzinowe marzenie. jeszcze bardziej nakręcony, bo miałem w rękach kumulację moich wyolbrzymionych  oczekiwań, zacząłem się chwalić na prawo i lewo, pokazując wszystkim, bez względu na to czy zainteresowanym. pierwsze ukłucie niepewności otrzymałem od czeskiej koleżanki, która pokpiwając ze mnie, wymądrzała się dowodząc oczywistego - że w życiu z czymś takim się nie spotkałem. nieważne delikatne szkło, wrzątek i narastające podniecenie omal nie eksplodowało, bo kazali w instrukcji naparzać do 20 minut

moja druga połówka

młody spotkał starego - zastanawiam się, czy odnajdę kiedyś swoją drugą połówkę - na pewno - zazdroszczę ci tej pewności. bo ty swoją znalazłeś? - no pewnie - wyobrażam sobie jak to jest trzymać ją w ramionach... - ja swoją trzymam za szyjkę - że niby krótko? ja nigdy taki nie będę!!! wolność jest najważniejsza w związku! - no, wolno - jak to musi być cudownie tak wzajemnie się uzupełniać! Uzupełniacie się wzajemnie? - ona mnie wypełnia. a potem ja uzupełniam jej brak - moja druga połówka będzie sprawiać, że cały świat będzie piękniejszy! nawet jeśli wszystko dookoła będzie beznadziejne, ona sprawi, że nabiorę dystansu i razem damy radę. - zgadza się - najważniejsze, żeby miała w sobie to coś - no, ja nienawidzę jak się okazuje, że moja jest pusta - jak to? to czemu taką wybrałeś? - jak ją wybierałem, nie była pusta. ale tak naprawdę to ja ją wyczerpuję - no to po czym poznać czy dobrze wybrałeś? że to na pewno ona? - po prostu sprawdzasz, czy cię na nią stać. - c

znowu i jeszcze

Obraz
'How old art thou? Not so young, sir, to love a woman for singing, nor so old to dote on her for anything.' W Shakespeare's King Lear "w ogóle z wiekiem On staje się romantyczny, uczuciowy i miły jak część K formularza PIT-36" Artur Andrus No one knows exactly when Jack Daniel was born because there are no birth records, but it’s customary to celebrate Mr. Jack’s birthday in September. Nikt dokładnie nie wie kiedy urodził się Jacek Daniel ponieważ nie ma aktu urodzin, ale zwyczajowo świętuje się urodziny pana Jacka we wrześniu. To jest, proszę pana bez pokrycia, pesymizm... pesymizm... p... przewrotny pesymizm, bo się pan uśmiecha i jednocześnie śpiewa ponuro! "Rejs"

pojedynek na nieprzyzwoitość

Obraz
poszłem na plażę, bo miałem blisko * było pełno ludzi i trochę wiało a i tak można było wyczuć, że coś wisi w powietrzu atmosfera jakaś taka zagęszczona no ale nie przyszłem na plażę, żeby się zajmować ludzkimi napięciami tylko popływać i już miałem, kiedy ją zobaczyłem wyobraźcie sobie, że na plaży, w publicznym miejscu, jedna pani była nieprzyzwoita!!! jak ktoś mnie nie zna (zdecydowana większość) to wie, że jestem przyzwoity a zatem to przeznaczenie mnie tam posiało żebym zareagował wszystkie inne panie na plaży pogardzały nią stanowczo i ostentacyjnie, stąd to ciśnienie wszyscy panowie z kolei zatapiali ślinotok w pianie morskiej uważam, że to żenujące, dlatego ja swoją ślinę przełknąłem ale jak tu wyrazić swoje oburzenie? jak pokonać nieprzyzwoitość? i to górną połowę! spojrzałem na swoją górę w zasadzie zapuszczona, i to na poziomie wielokrotnie przekraczającym nieprzyzwoitość tamtej chudzinki, nie wahałem się ani chwili, wylałem zawartość podkoszulki na plażę,

Getting up the braviest thing ever

What's the bravest thing you ever did? He spat into the road a bloody phlegm. Getting up this morning, he said. Cormac McCarthy 'The Road'

głupota

Obraz

Piękno

Spędziłem noc z koleżanką. Zawodowo, nie myślcie sobie. Każdy powinien zajmować się zawodowo tym co mu przynosi najwięcej satysfakcji bo wtedy to robi z pasją a to widać po efektach uprawianego zawodu. Ale ja nie o tym. W naszej branży uroda nie ma wcale znaczenia. Dlatego zdziwiło mnie wyznanie koleżanki z pracy, która twierdzi, że jest ładniejsza od  innej, co już z nami nie pracuje. Chciałbym tutaj podkreślić, że posiadam  zmysł estetyczny; ostatnio namalowałem obraz i uznałem, że nie jest piękny. Co do koleżanki, moje zdziwienie było mieszanką uznania dla jej pewności siebie a jednocześnie pytaniem co by tu można zrobić z posiadaną urodą. I weź tu wydłub trochę empatii, kiedy temat cię w ogóle nie dotyczy! Przecież nie mam kompletnie pojęcia jakie to musi być męczące i kłopotliwe, jak się ciągle na ciebie gapią. W moim wypadku gdyby ktoś chociaż zerknął, to raczej nie z powodu urody, tylko wręcz przeciwnie. -w poniedziałek idę do szpitala -no ale skoro jesteś, jak sama

Brzemiona innych

chodzę do kościoła bo fascynuje mnie jak ludzie twierdzą, że chcieliby żyć, a jak im w rezultacie wychodzi. to ciekawsze niż fabuła filmu właśnie zastanawiałem się nad jedną zasadą w kościele, żeby nosić brzemiona jedni drugim, kiedy usłyszałem pukanie do drzwi. w drzwiach stał młodszy znajomy, właśnie z okolic wyznaniowych a za rękę trzymał dziewczę wytłumaczył mi, że to dawna znajoma, komplikacje małżeńskie, samotność, a jego brzemię to właśnie, żeby nie zrobić nic głupiego wydało mi się to trochę niemoralne, ale skoro zasady są jasne to zgodziłem się, żeby ją tu zostawił na jakiś czas, bo przecież dziewczyna przejechała pół świata, żeby się z nim zobaczyć i zrobiło mi się żal przyznam się, że pomóc drugiemu człowiekowi okazało się bardzo przyjemne, dziewczynie też nie zmarnował się wyjazd a najdziwniejsze w całej historii jest to, że ten znajomy przestał się do mnie odzywać i najwyraźniej się obraził. dziwnie ludzie reagują na okazaną im pomoc

Fingersmith (złodziejka)

Obraz
"tak długi kontakt kobiety z literaturą wywołuje nienaturalne fantazje" Sarah Waters 

w tej butelce był Dżin!

Obraz
generalnie to nie wierzę w bajki żałuję, ale nie już nie  zawsze sprawdzam w co wierzę a w co nie i dlaczego dlatego postanowiłem zdemaskować kłamliwe przesłanie bajki o Dżinie najgorszy rodzaj kłamstwa, najpodstępniejszy, to ten co zawiera sporo prawdy tak, to prawda, uwolniony z butelki Dżin spełnił wszystkie moje życzenia i to więcej niż czy nie bolało było korolowo sie nie martwiłem a rzeczywistość miała taki trochę posmak świątecznej magii ale gdy się Dżin ulotnił, wszystko wróciło do poprzedniego stanu a nawet gorzej, bo stan był niższy o cenę butelki z Dżinem niektórzy mogą się dać nabrać, że trzeba po prostu znowu wezwać kolejnego Dżina co do mnie to co to to to nie nie po to się czegoś dowiaduję, żeby potem robić te same błędy jak już to Rum tum tum

Killing Eve

Obraz
nie naleźy mówić psychopacie, że jest psychopatą, to go denerwuje.

fight club

Obraz
"Why should I believe any of this?" It happens that fast. I say, because I think I like you. Marla says, "Not love?' This is cheesy enough moment, I say. Don't push it.

uśmiech i znajomości

Obraz
wraz z upływem doświadczeń, można dzielić się mądrością. bo to ładnie się dzielić.  zostałem własnie autorem twierdzenia: utrzymujemy znajomość, dopóki się nie poznamy dlatego jeszcze czasem odzywają się do mnie i mam znajomych. - wszystko w porządku?  - tak. czemu pytasz?  - bo się nie uśmiechasz.  nasze stosunki już nie są jak kiedyś.  znaczy bardziej relacje niż stosunki, aż tak blisko się nie poznaliśmy. w każdym razie brak radości przy pogorszonych kontaktach to chyba dobrze? znaczy, że żałuję pogorszenia, nie? ale troska o mój brak uśmiechu to z kolei poprawa, a to niegrzecznie jeśli poprawa znajomości mi się nie uśmiecha.  no nic. sam tego i tak nie ogarnę. może właśnie po to są znajomi. postanowiłem sprawdzić jak to jest z tym uśmiechaniem.  sprawdziłem w lustrze.  rzeczywiście, trochę jakby cała ta kasa na dentystów się marnowała. jak miałem 17 lat to chichrałem bez opamiętania.  chociaż pamiętam bardzo wyraźnie, że świat zewnętrzny nie b

trzy powody

Obraz
- ale dlaczego nie?!- nie lubię, kiedy mi się nie udaje, ale w tym wypadku całe moje jestestwo zostało zdruzgotane, miażdżącą odmową. Najpiękniejsze z moich marzeń, najwyższe uniesienie mojej duszy w poszukiwaniu spełnienia, zostaje właśnie sprowadzone do tej parszywej szarości realiów. - naprawdę mam ci tłumaczyć dlaczego nie możesz zostać pilotem spitfire'a? - mam gdzieś tłumaczenia!!! podaj mi chociaż trzy powody dlaczego odmawiasz mi spełnienia marzeń. finał moich poszukiwań i ostateczna odpowiedź na pytanie kim chcę zostać jest w zasięgu ręki...moja tożsamość, mój upragniony sen może się wreszcie ziścić, a ty... ty z tym swoim cynizmem, brakiem zrozumienia, dlaczego?! dlaczego chcesz mnie zdeptać, nie dać nawet szansy udowodnić, że wszystko jest możliwe, wystarczy chcieć! no wyduś to z siebie!!! jak mam ocalić twój kraj, przecież przyjechałem tu z Polski żeby was uratować, a ty!!! ty!!! dlaczego???!!!! przecież mówię płynnie po angielsku a to zdaje się największy problem w k

beetlejuice

Obraz

Stitch

Obraz
EXPERIMENT 6-2-6 : 'Meega nala kweesta!!!' Stitch: Yoo porma dissy! Jumba: Leave my mother out of this!

Fifty Shades of Grey

"Never trust a man who can dance" "Men aren't really complicated, Ana, honey. They are very simple, literal creatures. They usually mean what they say. And we spend hours trying to analyze what they've said, when really it's obvious." Anastasia Steele's mother (four times married)

z tomiku wierszy egzystencjalnych "Podbrzusze Wszechświata"

Oryginalna twórczość ludowa: Poszedł Jasio do Kasieńki dobrą noc powiedzieć, ona ci go grzecznie prosi na stołeczku siedzieć, - moja Kasiu, nie mam czasu, muszę w podróż śpieszyć pozwól że mi, serce moje, z Tobą się ucieszyć - a jakiej ty mój Jasiuniu chcesz ze mną uciechy - będziem se dla zabawy gryźć włoskie orzechy dopisane przez Artura Andrusa w ramach zbiorów do tomiku wierszy egzystencjalnych "Podbrzusze Wszechświata" chyba, że się będziesz dzisiaj uskarżać na głowę wtedy mi może Marysia da swoje laskowe i tak będę po wsi latał do samych sianokos ej do Staszki na fistaszki, do Hanki na kokos

Czerwony Kapturek

Obraz
-Dlaczego masz takie duże żęby? - spytał Czerwony Kapturek -Jak to duże?! Normalne. Tacy jak ja takie mają - odpowiedziałem, a Czerwony Kapturek zrobiła duże oczy. Spotkaliśmy się dopiero teraz, nigdy wcześniej jej nie widziałem; taka swobodna znajomość na Facebooku. Zastanawiało mnie tylko, skąd ta ksywa 'Czerwony Kapturek'. Teraz już wszystko stawało się jasne. A przynajmniej kolor Otóż moja znajoma zaczyna dzień kawką z Bailey'em, cokolwiek by nie jadła, zawsze towarzyszy jej kieliszek czerwonego wina, a wieczorem do filmu popija drinka Ice Smirnoff, no to przynajmniej kwestia karnacji się wyjaśniła. ale skąd kapturek? - Babcia była dla mnie wszystkim, kochaną duszą całą z miłości, a teraz, kiedy już jej nie ma...to smutny temat, nie do żartów. No i szwenda się po lesie w poszukiwaniu depresji, bo życie to nie bajka. - Może mogę coś dla Ciebie zrobić? - Co? - no a czego Ci brakuje? - tego samego co wszystkim. - no ale wiesz, kochana. Żeby kochać, to trzeba

rozmowa z politykiem

w poszukiwaniu winnych za to, że w moim życiu nie wszystko się układa tak, jakbym sobie tego życzył, poszedłem porozmawiać z politykiem. to wcale nie jest łatwo, tak obejść okoliczności utrudniające i dorwać polityka, żeby mu wygarnąć, ale kiedyś jedna dyrektorka mi pokazała jak to się robi. to była naprawdę najlepsza dyrektorka i  gdyby świat był lepszym miejscem, to wszystkie szkoły byłyby takie jak jej i nie trzeba by było strajkować, ale ponieważ świat jest taki jaki jest, to ona już nie jest dyrektorką. - co? - zagadnął polityk, bo spotkanie nie było oficjalne - chciałbym się zapytać, czy jak byś zarabiał tyle co ja, to byłoby lepiej? albo żebym ja zarabiał tyle co ty? czyli generalnie pytanie brzmi: czemu nie zarabiamy tyle samo? - widzisz, żeby wykonywać mój zawód, muszę być straszną mendą. żebyś tyle zarabiał co ja, musiałbyś patrzeć ze wstrętem na tą zakłamaną mordę w lustrze, codziennie wychodząc do pracy, kombinować jak ukryć swoją niekompetencję.... ludziom się

Adam Pernal i Władysław Sikora w 'Baśni o ludziach stąd'

- czym jest szczęście? - no czym? - myślałem, że ty mi powiesz.   szczęście, tak myślę, to kiedy człowiek ma wszystko, czego zapragnie. - eeee? to jak ja bym miał willę, yacht, samochód, co tydzień nową kobietę, to ja bym był szczęśliwy? - nie wydziwiaj. Gdybyś miał dwa wina, to byłbyś szczęśliwy. - no chyba, że dwa wina.

straszna bajka z nieszczęśliwym zakończeniem

za siedmioma milami za siedmioma uczelniami i akademikami, zbierały się straszne czarownice, które kiedyś były profesorami i postanowiły zwabiać byłych studentów. używając facebooka i filtrów na instagramie, udając słodką przeszłość przez telefon, zwabiały byłych młodzieńców do swoich pieczar. byli studenci byli już nie letni lecz leciwi i dlatego lecieli jak muchy do lepu, albo do czego tam muchy lecą, każdy wie. upychali sfleczałe brzuszyska do swoich rydwanów, co kiedyś były mustangami a obecnie tylko nostalgii rdza nie przeżarła i gnali we wspomnienia, w sentymenty i dawne fantazje o zdobywaniu kolejnych zaliczeń u pań profesorek.  kiedy docierali na miejsce, było już za późno, bo chociaż czar czarownic nie działał już od dawna, to jednak umiały zagnać frajerów do salek, że niby trzeba pomóc starszej pani, wciskały ich w krótkie spodenki i marynarki z herbem i kazały wspominać, że było fajnie. kiedy zwlekały z siebie przebrania, które w zasadzie powinny były na sobie pozo

Jak Lucy wymyśliła zawiść

1Mo4:4-8 Szef mnie wezwał. -ledwo zrobiłem ludzi, już im Lucy coś paskudnego do tych makówek nakładła. weż tam skocz i sprójbuj naprawić. jak przyszedłem, to już jeden drugiego zatłukł. - coś ty mu zrobił?! przecież to twój brat był!!! - a tam, (*1)! co, lepszy jest ode mnie?! to już nie jest! poszedłem bezpośrednio do źródła problemu - Lucy, coś ty mu nagadała, że zabił własnego brata?! - że to nie fair. jedni są fajni a drudzy nie? - przecież każdy ma być inny! Fair?! nic dziwnego, że tak masz na nazwisko, Lucy. Ale ja ich uzdrowię! Przecież wystarczy tylko im wytłumaczyć i nie będzie tego syfu... co to właściwie jest, to co im zrobiłaś? - nienawiść z zazdrości. - za długie. może skrócić: "nie z zaz" - albo "za wiść", bo ja wolę od tyłu. - nieważne i tak ich wyleczę, wystarczy im udowodnić, że nie ma czego zazdrościć. - spróbuj, powodzenia. Jn21:21-22 i od tamtej pory tłumaczę - Piotrek, przecież to nie znaczy, do jasnej (*2), że Jana kocha bar

dlaczego przestałeś?

zwlokłem się z legowiska i poszedłem nad morze. po jaką cholerę?  kiedyś, kiedy miałem duszę przepełnioną romantyzmem, powiedziałbym, że jakaś nieznana wewnętrzna słowiańska nostalgia kazała mi patrzeć w dal za nieokreślonym marzeniem, niespołnioną tęsknotą.  z kolei moi znajomi chrześcijanie, z których coraz większa część wraz z upływem czasu coraz częściej spotyka się z fanatyzmem, powiedzieliby "Pan mnie posłał" podejrzewam, że banalnie prozaiczna prawda, że "nie miałem nic lepszego do roboty" nikomu nie zaimponuje.  no ale wracając do cholery, którą tam spotkałem to miała postać starszej pani, która z własnej nieprzymuszonej woli (no tutaj zostawiam margines dla niezdiagnozowanej demencji) wlazła w ten marcowy poranek do morza!  pamiętam, że w młodości sam miałem takie epizody, kiedy przenikające na wskroś igły zimnej wody pobudzały bardziej niż wszystkie kawy, które do tej pory w życiu wypiłem. wtedy, odzyskując powoli zdolność oddychania, myśl

Leze i kwitne

Dostałem smsa o treści: "leze i kwitne". Wszystko mi się głupio kojarzy, więc od razu chciałem polecieć i sprawdzić. Rozłożona i kwitnąca brzmi obiecująco, ale jak coś brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe, to nie bez przyczyny. Postanowiłem zweryfikować. Najważniejsze nie było wcale od kogo dostałem taką wiadomość, bo sposób w jaki rozrosła się moja przystojność, oduczył mnie bycia wybrednym. Subtelnymi pytaniami o wilgoć, czy puszcza bąki, czy jej wychodzą kiełki albo czy jej bazie są miłe w dotyku, ustaliłem, że chodzi o wiosnę. Jedyne czego jeszcze nie wiedziałem rozglądając się po aurze, to jakie znaczenie ma brak polskich znaków: "leżę" czy "lezę". Cierpliwość jest moją najcenniejszą, nie wrodzoną cechą, dlatego nie marnowałem maciupkich jej zasobów i poleciałem we wskazane miejsce. Kiedy patrzyłem na nią z bliska, dalej trudno było powiedzieć "leży czy lezie". Wrodzona złośliwość zakwestionowała nawet jej przekonanie o kwitnięc

Zakochiwanie i odkochiwanie

Taaa....miłość! Ostatnio zadano mi pytanie: Wierzysz, że można się odkochać w swoim współmałżonku, a może nigdy tak naprawdę nie byliście zakochani? Przykro mi rozczarować wszystkich przeromantyzowanych, ale to co odpowiem nie jest z powieści romantycznych, filmu czy z krainy telewizji. Wiem, że ludzie mówią "zakochaliśmy się" - czasami nawet od pierwszego wejrzenia. Słyszałem co według  badań naukowych dzieje się z ciałem i mózgiem, kiedy "zakochujesz się" i widzę jak media pokazują, że "zakochiwanie się" to ten wspaniały szum emocji, który czujesz, kiedy spotykasz "tą jedyną". Ale tak naprawdę, to nie sądzę, że się zakochujemy. Można spaść z drabiny, wpaść do dziury, ale jak można wpaść na pomysł, że miłość to zakochanie? Uważam, że błędnie nazywa się miłością wszystkie te odczucia, które tu się pojawiają. Mieszanka pożądania, zadurzenia, namiętnych emocji i hormonów, czyli to, czego doświadczasz w nowym związku. Krótko mówiąc "zakochanie

to nic

- kim jestem? - kryzys? - no... no bo co mam w życiu robić? - mnie nie pytaj, ja nie mam czasu, bo chodzę do pracy... bo ja wiem? rób co chcesz. - ale jak to się nikomu innemu nie spodoba, to po co to robić? - no bo ty chcesz. wyrażając samą siebie, może odkryjesz kim jesteś, co tam jest w środku. - łatwo powiedzieć! a jak nie wiem czego chcę?! a jak się okaże, że tam niczego nie ma?! - no to znaczy, że jesteś częścią wszechświata. takim gwiezdnym pyłem.  już dawno naukowcy (ci co ich nie znasz) odkryli, że materia składa się z niczego. tylko atomy zapierdzielają, a nam się wydaje, że coś jest. iluzja. - czyli co? - nic.

Zabić z miłości

- Zabijesz mnie z miłości? Wiem, dialogi w naszym małżeństwie nie są tradycyjne czy konwencjonalne. Moja żona mnie zna i wie, że jestem człowiekiem czynu. Już minęły czasy, kiedy tylko gadałem. Ale mimo wszystko ukryłem za plecami młotek, który miał być konkretną odpowiedzią, bo pytanie mogło się okazać czysto teoretyczne, albo zwykłą podpuchą. - no wiesz, gdybym była chora i cierpiąca i nie chciała więcej żyć? - ciągnęła dalej, widząc moją ostrożność pochopnej odpowiedzi, którą wciąż miałem w zasięgu ręki. -skończył ci się inhalator? - próbowałem chociaż zakreślić ramy czasowe naszej rozmowy, skoro tylko teoretycznie. - zrobiłbyś to? Czasem tylko czyn jest odpowiedzią, ale doświadczenie małżeńskie podpowiedziało mi, że to nie był ten czas. -okaże się dopiero w konkretnej sytuacji- postawiłem na enigmatyczność odnosząc młotek. Bo w małżeństwie dobrze jest zostawić trochę miejsca na tajemniczość, gdzieś czytałem...

Bucket List

"Medicinal" Jack Nicholson in Bucket List

sprzedawca

- czy macie państwo żony? - oczywiście. mamy również mecz i piwo. - nie dziękuję, chciałbym kobietę, towarzyszkę życia. czy wszystkie towary są objęte gwarancją? - naturalnie. jeśli można...po co panu żona? - wszystko inne już mam - rozumiem. pytam jednak, żeby ustalić kryteria i preferencje, wie pan, dla miłego spędzenia czasu mamy również mecz i piwo, jak już wspomniałem. - miłe spędzanie czasu to nie wszystko w życiu, proszę pana! trzeba też kochać i byc kochanym! - oczywiście, ale do tego polecam towary z innego działu... - proszę pana, chyba to ja tu jestem klientem i wiem doskonale czego chcę, prawda?! - z pierwszą częścią pańskiej wypowiedzi zgadzam się całkowicie. - biorę to co ja chcę, a nie to co pan mi tu usiłuje wepchnąć! - przejdżmy zatem do obiektu transakcji. czy chciałby pan wierną? - oczywiście! - słusznie, słusznie...wierna czyli nieatrakcyjna... - zaraz zaraz, to było bardzo nieuprzejme! jak to atrakcyjna nie jest wierna?! - zdaje się, że pan chciał gw

syrenka

Obraz
może to nie jest najmodniejsze dla faceta w dzisiejszych czasach, ale preferuję damskie towarzystwo. tylko jak to zrobić, żeby żonie nie przeszkadzało? na szczęście mieszkam teraz nad morzem, więc poszedłem  złowić sobie syrenkę. fajna, trochę się szarpała, ja już nie najmłodszy ale te pare metrów od plaży to dałem radę. napuściłem jej wody do wanny, posoliłem, bo się znam i co teraz niby pierwszy kontakt mamy za sobą i mogła odnieść mylne wrażenie, że jestem uparty, wiem czego chcę i wszystkie te rzeczy co sobie kobiety potrafią wymyśleć przy mieszanych uczuciach, na co żaden facet nie wpadnie. widzicie moja wrażliwa natura i delikatne usposobienie, mogło być doskonale zamaskowane naszą szarpaniną na plaży i jej bądź co bądź dość niedelikatnym środkiem transportu. ale teraz, kiedy nastąpi szczerość, otwarcie dusz, wymiana poglądów, dowie się o mnie tego wszystkiego co tak usilnie ukrywam przed okrutnym światem. - no i coś ty narobił?! co teraz, durny bucu jeden?! na szczęści

samotność

zostałem sam i tak mi się zrobiło smutno, że poszedłem z tym do Szefa - do ludzi se idź - ty poszedłeś i co? z tego co cię tam spotkało zrobili sobie symbol religijny. no ale poszedłem, jednak to Szef. poszedłem na grupę domową, chociaż znajomy, którego wszyscy znają mnie ostrzegał, że mnie tam nie będą słuchać. - czemu? - bo sami wolą mówić - a jak zaproponuję wspólne milczenie? - jak bedziesz milczał, to już na pewno nie będą Cię słuchać! okazało się, że miał rację. nic tylko gadają. raz nawet napisali kartkę do Szefa: "u nas jest bardzo fajnie, dużo o Tobie mówimy i  śpiewamy, szkoda, że cię tu nie ma." Lucy już też tam coraz rzadziej przychodzi. Kiedyś im nawet wymyśliła taką grę Inkwizycja. Wygrywa lepszy. Ale ludzie szybko się nudzą i odkryli, że są jeszcze lepsze sposoby zacieśniania więzi. Czasem jeszcze jakiś pojedynczy ciągle się chce bawić w Inkwizycję ale to już nie to co kiedyś. Ciągle zmieniają zasady, teraz wolą żeby było bez sprzętu, ż

naukowiec

nie wiem jak u was, ale u mnie jednym z plusów, że żyję jest poznawanie ciekawych ludzi. z każdym można pomędzić, że jakby było dobrze gdyby to lub tamto, ale mój znajomy wszystko zamieniał w praktyczne zastosowanie. to ten sam, który wymyślił ładowarkę do komórek i laptopów wykorzystującą nadpobudliwość ruchową i nadwyżek energetycznych produkowanych przez dzieci. mojej szwagierce obiecał, że z tak cudownymi dzieciakami, nie musi się martwić o światło przez conajmniej kolejne 15 lat. kiedy spytałem czy ma coś dla mnie, podarował mi skonstruowany przez siebie transformator, który wszystkie zmartwienia zamieniał w czystą kasiurę. jakżeśmy się z teściową przysiedli to w tydzień natrzaskaliśmy taką kasę, że nie trzeba się już w ogóle było martwić. no a bez zmartwień to się transformator popsuł. poszedłem żeby naprawił, bo ja sie przecież kompletnie na tym nie znam. on wprawdzie próbował mi wytłumaczyć jak to działa, jakieś biologiczo energetyczne neurony, negatywna energia w molekuły czy

wampir ale bez zęba

jedna znajoma narzekała na okres. znaczy 'znajoma'... raz w życiu rozmawialiśmy ale ja wszystko pamiętam no i tłumaczy, że okres to jest paskudne, co żaden chłop nie zrozumie. palnęła: 'żeby chociaż wampiry były' o i wywołała wilka z lasu znaczy 'wilka'... wilka to można złapać jak się siedzi na gołej podłodze a to co do niej przylazło...  no, książę pół krwi to to nie był ząb wyłamany, łajza taka, no konfrontacja fikcji literackiej z rzeczywistością po prostu, jakby obejrzeć film oparty na autentycznych wydarzeniach, tylko bez filmu - kto ty? - Polak - mały? - eeee, taki tam...przeciętny - no raczej nie najwyższych lotów - właśnie mówię - no i co byś chciał? - no sama chiałaś, żebym był, to jestem - wampirem? - ale bez zęba - uśmiechnął się głupkowato ukazując jeden tylko pozostały kiel. - i co teraz? - ja pomogę tobie...ty pomożesz mnie... - fuj!!! przecież wampiry wbijają się w szyję...się omdlewa, jest romantycz

kiedy widzę nienawiść

kiedyś pękało mi serce na widok nienawiści. a teraz to już tylko robi mi się smutno. nienawiść to reakcja na trochę dobra a ja już wiem, że się nie da wytłumaczyć: 'chcesz końca wojny?-przestań strzelać' wystarczy zrobić coś dobrego, żeby obudzić nienawiść. no ale czy wolno mi przestać? 'Boże, smutno mi kiedy widzę nienawiść' 'a mi dalej pęka serce' odpowiedział mi Bóg dedykuję Jerzemu Owsiakowi

Idź sobie, dobra? Mk 5:1-17

przyznam się, że nie bardzo wierzę w te wasze:"żeby było lepiej w nowym roku". przecież każdy doskonale wie co było nie tak. chcesz żeby było inaczej, to już nie rób tak jak było. proste. jak te wasze postanowienia noworoczne trwające 5 minut. i nie mówię tego, żeby zniechęcić, tylko doskonale pamiętam jak mnie Szef wziął na praktyki do Umm Qais. Był tam taki jeden biedak a cała banda znajomych Lucy robiła sobie u niego imprezę; znaczy był opętany albo jak wy to teraz mówicie miał rozszczepienie jaźni. przyjeżdżamy, Szef mi pokazuje jak to się robi, a ci w krzyk, żeby ich nie wyrzucać tylko może by tak tylko wymeldować. no to może w świnie. i od razu miłośnicy zwierząt, albo chrześcijanie, że szkoda boczku, bo dobry. a miażdżyca też dobra?! no ale człowieka nie przekonasz. tylko ten uzdrowiony się ucieszył, że odzyskał życie. wszyscy inni w lament i idź sobie, dobra? taka wasza wola. wiecie co można zrobić, co trzeba zmienić, ale do tej pory odmiana życia człowi

dzieci do wynajęcia

Nie wiem jak u was ale z wiekiem moje kontakty towarzyskie przestały być aż takie jak kiedyś. Zdechła mi już dawno potrzeba akceptacji, a widząc przerażenie na twarzy żony kiedy się odzywam w towarzystwie, postanowiłem jej to ograniczyć do minimum. Jeśli już gdzieś odwiedzam to umordowany samotnością albo z resztek grzeczności, która jeszcze całkiem nie zdechła. Pojechałem odwiedzić znajomego, którego wszyscy znają. Żeby jednocześnie zaliczyć praktyki religijne, spotkaliśmy się u niego w kościele.  -Myślałem, że nie macie jeszcze dzieci?-spytałem na widok jego żony, trzymającej na rękach osobnika, którego nawet ja bez trudu zakwalifikowałem jako dawno-nie-noworodka.   Nigdy nie wiem czy ktoś ma nowe dziecko bo jak mi się wyświetlają na Facebooku to jest strasznie dużo reklam i póżniej nie wiem co jest i kogo.  Jestem również niezwykle taktowny i nigdy nie zdarzyło mi się palnąć; ' jesteś gruba czy w ciąży?'  No to potem nie wiem czy ten przyrost jest natura

something is no yes 1Mo 11:1-9

- ty, kto ty jesteś? nowy? - z góry. Ling.W - no cześć. - robotę mam. - gdzie, tu? w Belu? - no Ba. a gdzie ludzie? - nie uwierzysz...na wieży i poszedł. i pomieszał: Fulosz jak murorz, a z kapsy ci cymynt leci.  Blimey! could yew repeat what please. Nuff said, yeah? jó reggelt ale o co kaman? to ja fenk ju from de małtain i si ju nara i zaczęli się rozchodzić. - no i co żeś to narobił? - to co miałem do zrobienia. - a ty jesteś pewny, że to polecenie szefa? ty czy czasem nie jesteś od Lucy? - no mieli się nie dogadać. - przecież nawet w tym samym jezyku ledwo się dogadywali! a oni tu tak razem pięknie budowali, w jedności siła, nie? - no ale jak sami, sobie, razem, bez Szefa to gdzie zajdą, barany?! - raczej owce... na...manowce, - jeszcze coś? - nie. już żeś narobił, Ling. W i styka.

zalanie (1Mo9:20-25)

-szef cię woła na odprawę, jest robota. ciekawe. myślałem, że po tym całym potopie cały świat jest zalany. -słuchaj, trzeba iść tam pomóc...No...eee...się pochorował. -Noe? jak to sie pochorował? przecież miał żyć?! -właśnie po to tam idziesz zawsze jak idę do roboty, coś się chrzani. no nic, zobaczymy coście tam znowy nawyrabiali. pochorował... podejrzane zawsze takie niejasne instrukcje. -ej! żyjesz? brak reakcji, otruł się czy co... ocalony z potopu a się zalał. nie wiem czy kiedykolwiek was zrozumiem. użyłem bodźca. -aaau!!! czego?! ciszej ku...chrrr żyje ale jakiś śnięty taki. poszedłem do jego żony. żeby mu pomóc muszę wiedzieć co nawyrabiał. -no polazł na ogródek i siedział, gapił się w tą tęczę, potem coś tam posadził, idź, zobacz, jakieś owoce...sok se zrobił czy co. w ogrodzie poczułem obecność Lucy. zapach wyraźnie skierował mnie na jakieś owocowe kulki na kiści. -coś ty znowu narobiła? -ja?!!! zawsze ja! wszyscy wszystko zwalają na mnie! przecież