cisza a jednocześnie jakieś nieustające szemrzenie. narastające jak wzbierająca rzeka. jednostajne coraz głośniejsze aż wreszcie wzbierające grzmieniem do granic łoskotu, niewątpliwie wodospad zidentyfikowałem wreszcie ten straszny huk wezbranych fal rozbijających się o mój sen... to dźwięk pracującej lodówki odkleiłem niechętnie jedno oko od powieki w ogó;e nie pamiętam, a jednak poczucie błogości, przeżycie autentycznego szczęścia zderzało się z twardością dywanu. i ścierpła ręka niewygodnej pozycji. odkleiłem drugie oko, choć nie było to łatwe co to za zapach? co to za uczucia? mieszanina przyjemności z twardością, smutku z radością, wiadomości złych wymieszanych z nadzieją, że będzie lepiej... ...życie... wracało bezlitośnie to mojego obolałego ze szczęścia i lat ciała migające w oddali sufitu światełka już nie świąteczne ale pozostałe mój odklejony już od powiek wzrok skupił się na ręce leżała na stronie nowego kalendarza, pamiętam, że dopiero co go przyniosłem. musi być pi