początek

 cisza

a jednocześnie jakieś nieustające szemrzenie. 

narastające jak wzbierająca rzeka.

 jednostajne 

coraz głośniejsze 

aż wreszcie wzbierające grzmieniem do granic łoskotu, niewątpliwie wodospad

zidentyfikowałem wreszcie ten straszny huk wezbranych fal rozbijających się o mój sen...

to dźwięk pracującej lodówki

odkleiłem niechętnie jedno oko od powieki

w ogó;e nie pamiętam, a jednak poczucie błogości, przeżycie autentycznego szczęścia zderzało się z twardością dywanu.

i ścierpła ręka niewygodnej pozycji.

odkleiłem drugie oko, choć nie było to łatwe

co to za zapach?

co to za uczucia?

mieszanina przyjemności z twardością, 

smutku z radością, 

wiadomości złych wymieszanych z nadzieją, że będzie lepiej...

...życie...

wracało bezlitośnie to mojego obolałego ze szczęścia i lat ciała

migające w oddali sufitu światełka już nie świąteczne ale pozostałe

mój odklejony już od powiek wzrok skupił się na ręce

leżała na stronie nowego kalendarza, pamiętam, że dopiero co go przyniosłem.

musi być pierwszy albo drugi tydzień stycznia, sądząc po położeniu mojej ręki

moja druga ręka obejmowała moją Muzę

spało śliczności jakby była niewinna.

obudziła się we mnie czułość. 

już jej dawno nie widziałem, bo postanowiła rzucić internet.

nawet w radiu mówili, żeby raczej wyjść na dwór, a nie tylko w czterech ścianach.

radio

no, tak...

zniszczyli radio, ale wszystkim tak zależało, że powstały dwa nowe.

tak się cieszę

muzyka była...

grało

przytuliłem i pocałowałem moją muzę. 

kochana, może wreszcie naprawdę zacznę pisać

- pszepszam... czy się ooorien ujesz szy jusz moszna wrasaś sssSylwestra?

zapytała ta, która mnie inspiruje

-poczekaj kochana, przecież możesz zostać. za chwilę będą Walentynki.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4