Posty

współczucie

Współczucie jest trudne, bo wymaga od nas wejścia z innymi do miejsca gdzie są słabi. Pragniemy rozprawić się z cierpieniem przez ucieczkę od niego, albo szybkim lekarstwem. Chcemy sami sobie uczciwie zapracować na swój chleb przez prawdziwy udział. To oznacza po pierwsze i przede wszystkim robienie czegoś co pokaże, że nasza obecność robi różnicę. I tak ignorujemy nasz najcenniejszy dar, jakim jest nasza zdolność do zjednoczenia się z tymi, którzy cierpią. Sam tłumaczyłem, to może lepiej cytuję po angielsku: "Compassion is hard, because it requires us to go with others to the place where they are weak. We desire to do away with suffering by fleeing from it, or finding a quick cure for it. We want to earn our  bread by making real contribution. This means first and foremost doing something to show that our presence makes difference. And so we ignore our greatest gift, which is our ability to enter into solidarity with those who suffer." Henri Nouwen From 'The Way o...

jak wynalazłem nieuprzejmość

To dziwne jak bardzo pisanie o czymś ujawnia piszącego. Fascynujące. Odkąd dałem się poznać jako amator dziabania w plecy (tu podkreślam amator, że nie profesjonalnie, nie hobbysta czy pasjonat) przypomniałem sobie jak wynalazłem nieuprzejmość. Zdaję sobie sprawę jak nieskromnie to brzmi, ale nie roszczę sobie praw do tego tytułu, został mi autentycznie przyznany za zasługi. Dysponuję numerami telefonów i adresami tego, który mnie tak uhonorował jak i świadka wydarzenia, kiedy to nastąpiło, gdyby ktoś wątpił i złośliwie kwestionował - mam referencje.  Było to jeszcze w czasach kiedy robiłem dokładnie to co wy: praca zajmowała mi większość życia a pieniędzy i tak zawsze trzeba było więcej chociaż zarabiałem więcej i więcej. To zaś w rezultacie doprowadza do tej nieznośnej frustrującej gonitwy pod wszystkim dobrze znanym tytułem: 'po co?' i 'niewiadomo kiedy dosyć'. No i właśnie w tej pracy doszło do przyznania mi tego niebagatelnego wyróżnienia. Piszę wydarzenie, w zasa...

Zasady zachowania z nożem w plecach

Ostatnio spotkałem sierotkę Marysię, która skarżyła się na ból w plecach spowodowany dziabnięciem. Cieszę się, że wróciła do lasu, bo tak samemu siedzieć to smutno. No ale z drugiej strony jak ci wbijają nóż w plecy no to trudno się dziwić. Żadna atrakcja. Od razu chciałem wyskoczyć zza krzaka i pocieszyć, ale pierwsza zasada 'nie szkodzić'. No i musiałem sobie najpierw przypomnieć co wiem o nożach w plecach. Okazało się, że kiedy sam dostałem nóż w plecy to kompletnie nie wiedziałem co z tym zrobić. A wszystko co robiłem tylko pogarszało sprawę. Więc najpierw opiszę czego nie robić. Po pierwsze nóż w plecach mnie zaskoczył. Byłem zdziwiony, że tam się znalazł. I to była jedyna pozytywna rzecz, której się wtedy nauczyłem. Otóż, żeby nie być zaskoczony, że ci ktoś wbija nóż w plecy, nigdy nie odwracaj się do kogoś tyłem. Tylko tego się wtedy nauczyłem i do tej pory pamiętam. Natomiast radzenie sobie z tym, kompletnie mi nie wyszło. Szarpałem się z tym więc rana tylko się rozs...

Śmierć

Z kolei moją drugą koleżankę, tą kościstą, co chodzi na czarno... no ta co ją kiedyś każdy z was spotka, zaczęły fascynować straszne rzeczy. Zawodowo to niby się wszystko zgadza. Ale to za czym się goni w jednym świecie, niekoniecznie ma ten sam wymiar gdzie indziej. U was wszędzie tylko zarabianie, zdobywanie wyznaczonych celów. Zupełnie jak kiedyś,  przodownicy pracy i podwyższanie norm wydajności i plany pięcioletnie. Tu się nic nie zmieniło.  Tylko, że w jej wypadku, ta fascynacja efektywnością i wydajnością, to nie jest dla was dobra wiadomość.  Ratuje was tylko kwestia jakości i ilości. Cyferki mogą sobie być mniejsze czy większe, ale kiedyś mieliście duszę. Teraz tylko dyszenie. Jak się goni to się dyszy, normalna zasada termodynamiki. No więc jakościowo nawet nie ma porównania: Kiedyś dane słowo znaczyło tyle samo co ludzkie życie a dzisiaj nawet podpisany kontrakt ma niewielką wartość.  Kiedyś umieliście kochać a teraz tylko wyrko i egoizm. Dawniej istniała ...

Samotność

Samotność. Moja koleżanka z pracy. Dawno się już nie widzieliśmy. Chyba ponad rok. Kiedy się spotykamy, zawsze mam mieszane uczucia. Z jednej strony to chcę na nią nawrzeszczeć, żeby sobie poszła, że przecież jej nie cierpię. A potem patrzę na ten jej rozbrajający uśmiech, że to i tak nic nie da. Na tą jej postawę. Zawsze wraca. Najwierniejsza. Bardzo mało mówi. Szczególnie jak się złoszczę i próbuję jej wyperswadować coś, co ona wie lepiej. Że zostanie. Znowu. No to sobie czasem rozmawiamy o was. Nocą.  Jest strasznie rozrywana. Potrzebna, a w zasadzie odczuwalna niemal wszędzie. Wielu z was się jej boi. Niektórzy jej niecierpią, ale to nic nie zmienia. Musi. Taka praca. Ona z kolei nie cierpi tych z was, którzy sami ją wołą. To nie to, że nie jest na zawołanie. Tylko po co? Tak uczciwie przyznaj. Ma ci tylko służyć za ucieczkę, za odetchnięcie od tego nakręcenia i tłumów, które masz na własne życzenie. Żyjesz przecież w towarzystwie. Nie bliskości czy przyjaźni, ale hałasie, zgie...

projekt 'Nauczyciel'

Na samym początku chcę powiedzieć, że cała ta historia poniżej opisana to całkowita bujda, nie ma nic wspólnego z wydarzeniem autentycznym. Jeśli coś takiego miało miejsce, to jestem gotów zeznać przed sądem, że nie miałem o tym pojęcia i ujawnienie tajnych projektów zdarzyło się zupełnie przypadkowo. Natomiast jeśli ta historia zainspiruje i podobna sytuacja się zdarzy, to z góry przepraszam. Otóż cała rzecz w tym, że zakwestionowano kompetencje nauczycieli języka angielskiego w Polsce. To, że znają gramatykę, zawiłości lingwistyczne lepiej niż większość Anglików, Amerykanów i innych razem wziętych, nigdy nie budziło wątpliwości czy zastrzeżeń. Chodzi raczej że po angielsku to oni ani me ani be (już w tym momencie wiadomo, że powinno być 'baa'). Dlatego Biuro Obsługi Niedawania Indywidualnie Euro (B.O.N.I.E.) wymyśliło projekt mający na celu ukrócić nadużycia dotacji finansowych na kształcenie zawodowe. Wiadomo, że w przypadku nauczycieli, takie kształcenie trwa jeszcze 10 l...

wspomnienia

Znam mnóstwo z was, ale tylko niektórzy z was znają mnie. Może nawet znacie, tylko nie kojarzycie. No cóż, nie jestem jakiś szczególny a już na pewno nie z wyglądu. Bo najczęściej to w ogóle nie widać, że jestem. Taka robota. Pamiętam kiedyś, jak łaziłem po różnych działach i nie jeszcze wiedziałem kim chcę być. W dziale stworzenia koledzy wydurniali się i jak to zobaczyłem, nawet trochę było mi głupio, bo nie wiedziałem czy tak można. Patrzę co robią, a oni wkładają coś do człowieka. Wyglądało jak puste pudełko. Pytam się: - Co to jest? - To jest ego jego. W zasadzie cała esencja tego kim ten koleś będzie. - Ale dlaczego wkładacie takie wielkie to takiego małego człowieka? a oni: - Zobaczysz, to będzie WIELKI CZŁOWIEK. I w śmiech. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale póżniej zobaczyłem jak z czegoś takiego wyrastają dyktatorzy, politycy, gwiazdy filmowe... Fajnie jest też w towarzystwie Szefa.  Podobno wszyscy chcą taką fuchę. Szef uwielbia odwiedzać kościoły. Pamiętam kie...