Trucizna wegetarianizmu

WRÓG

Jak wywieziesz dzieci do obcych krajów, to się potem nie dziw, że dziecko cierpi na brak tradycyjnych wartości. Wartości najwyższych bo odżywczych.
Paskudztwo to szkaradne, niby samo zdrowie i uśmiech a imię jego WEGETARIANIZM.
Wredny i podstępny omamił moją córeczkę, która przywlekła to do domu. Rozpanoszył się miażdżąc bezlitośnie tradycyją świętość schabowego i kiełbasy.
Na początku ignorowaliśmy pierwsze symptomy. Nie wiedzieliśmy jeszcze, co się za tym kryje.
Okazało się, że ten podstępny wegetarianizm zaatakował nas na 'Wallenroda'. Jak ktoś nie czytał albo przysnął w trakcie lektury obowiązkowej, albo miał tróję z Polskiego, słowo wyjaśnienia: wróg dostał się od środka i sprzymierzając się z naszym systemem trawiennym, prawie całkowicie obezwładnił siły obronne.
Przez jakiś czas razem z żoną organizowaliśmy jeszcze jakieś tam od czasu do czasu zrywy niepodległościowe, jednodniowe manifestacje typu pasztecik taki pyszny pieczony, kiełbaska raz w miesiącu. Potem coraz rzadziej...

BOHATERSTWO

Ale w moich żyłach płynie krew przodków! Ruch oporu, walka, honor i na pewno coś jeszcze tylko teraz nie pamiętam, są częścią naszej tożsamości narodowej. Nieważne czy pokój czy wojna, trzeba się sprzeciwiać! Podejmując bohaterską walkę należy się upewnić co do następujących elementów:

1. Przewaga wroga. Wygrać z kimś kiedy mamy duże szanse, to żadna sztuka! Każdy głupi tak potrafi. Ale polec, przegrać w walce z przeważającymi siłami, to duma, honor no i to trzecie, co ciągle zapominam, bo ciągle zmieniają. Prawdziwy Polak wcale nie musi wygrać, żeby zostać bohaterem. Wystarczy, że wróg ma przewagę a walczyć trzeba z pobudek ideologicznych. (patrz: www.jakzostaćbohaterem/instrukcje.pl)
2. Osamotnienie. Jeśli chodzi o syna, to ma czasami ochotę na tosta z szynką, ale widzę wyraźnie, że faworyzuje wroga. Zresztą co to za szynka, ta ichniejsza. Wyssaj wodę z plasterka to nawet skwarka nie zostanie. 
W całkowitej konspiracji sprawdziłem jeszcze wierność ideologiczną mojej żony; 
Kupiłem boczek.
Jej reakcja potwierdziła, że bohaterem, zostanę sam..
3. Męstwo i odwaga.
Pokazałem boczek również córce. Ze względów na nieczystość językową, która wdarła się również poza granice naszego niepodległego państwa członkowskiego, zacytuję i przetłumaczę. Albo nie, właśnie że najpierw ojczyście, po naszemu a potem te anglikanizmy.
'Miłej sraczki' usłyszałem od własnego dziecięcia, które właśnie potwierdziło, że jest całkowicie pod zaborem. Oczywiście mógłbym napisać "miłej biegunki" czy "baw się dobrze podczas przeczyszczenia" tłumacząc jej "enjoy your diarrhea", ale zdrada zawsze boli. Wulgarnie i w samo serce (przez żołądek -patrz: mądrości ludowe). Z jednej strony byłem dumny z dziecka, które jako kolejny nośnik zwycięskich genów, nosi w sobie potencjał do bezbłędnej dedukcji na drodze przyczyna - skutek. Potrafi pięknie sformułować to w krótki komunikat zbalansowanej mieszanki cynizmu, sarkazmu i zdecydowanej pewności. Ale jednak wystąpiła przeciw tatusiowi!

BITWA

Główną bitwę stoczyłem w drodze na spotkanie informacyjno- szkoleniowe dotyczące mojej potencjalnej przyszłości zawodowej. Pierwsze grzmoty nadchodzącej burzy i zbliżających się zmagań zapowiadające zacięte walki poczułem w środku.
A więc zapowiadała się walka wewnętrzna z próbą wydarcia się głównego uderzenia wrogich sił na zewnątrz. Tylko, że byłem w metrze. Jestem pewien, że po wyrazie mojej twarzy, każda osoba musiała dostrzec powagę i zakres działań wroga. Oczywiście dysponuję potęgą silnej woli, ale doszło do konfrontacji z potężniejszymi siłami wspieranymi przez kolaborancki żołądek! Linia frontu w niebezpieczny sposób naparła na ostatni punkt zwartego oporu. Naglące chwile kurczyły się równie szybko co narastająca siła ostatecznego natarcia. Kiedy jakimś cudem dotarłem do kawiarni z toaletą, zamknąłem się i oznaczyłem zdobyty teren jako okupowany (ang. occupied). Nie potrafię opisać potęgi wstrząsu, siły rażenia wybuchu i kulminacji mojego konfliktu z wegetarianizmem. 

SYMBOLIKA I MISTYCYZM

Kiedy zjawiłem się na umówione spotkanie w sprawie pracy, nie reprezentowałem typowych dla siebie świeżości wyglądu i tryskającej pozytywną energią powierzchowności. Nie jestem pewien czy to dlatego nie nawiązaliśmy żadnej współpracy zawodowej. 
Wydarzenia w swoim życiu interpretuję w sposób symboliczny, wierząc głęboko, że nic nie dzieje się bez powodu czy przypadkowo. W świetle moich zmagań myślę, że po prostu była to gówniana praca, w której miałbym przesrane. 

 

Komentarze

  1. Biedny Rafałek ... Jesteś bardzo osamotniony...

    OdpowiedzUsuń
  2. No, samotność jest przesrana, ale za to bohaterstwo gwarantowane! A ja nie spocznę w tej nierównej walce, dzisiaj idziemy na grilla.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4