uśmiech i znajomości

wraz z upływem doświadczeń, można dzielić się mądrością.
bo to ładnie się dzielić. 
zostałem własnie autorem twierdzenia: utrzymujemy znajomość, dopóki się nie poznamy
dlatego jeszcze czasem odzywają się do mnie i mam znajomych.

- wszystko w porządku?
 - tak. czemu pytasz?
 - bo się nie uśmiechasz. 

nasze stosunki już nie są jak kiedyś. 
znaczy bardziej relacje niż stosunki, aż tak blisko się nie poznaliśmy.
w każdym razie brak radości przy pogorszonych kontaktach to chyba dobrze?
znaczy, że żałuję pogorszenia, nie?
ale troska o mój brak uśmiechu to z kolei poprawa, a to niegrzecznie jeśli poprawa znajomości mi się nie uśmiecha. 
no nic. sam tego i tak nie ogarnę.
może właśnie po to są znajomi.

postanowiłem sprawdzić jak to jest z tym uśmiechaniem. 
sprawdziłem w lustrze. 
rzeczywiście, trochę jakby cała ta kasa na dentystów się marnowała.
jak miałem 17 lat to chichrałem bez opamiętania. 
chociaż pamiętam bardzo wyraźnie, że świat zewnętrzny nie był pod wrażeniem mojej radości z niczego. 
w chińskim ciasteczku była notka, że śmiech jest pokarmem duszy. 
jeśli to prawda, to podróżując komunikacją publiczną można zobaczyć, jak większość dusz zdechła z niedożywienia.

uśmiech. 
to nie może być trudne.
ze swojej obecnej kondycji fizycznej wiem, że dawno nie używane mięśnie należy powoli rozruszać bo mozna przedobrzyć. 
dltego postanowiłem zacząć od czegoś prostszego.
nie muszę zaraz szczerzyć się pełną otwartością,
tym bardziej, że to niezbyt wygląda, jakby zawieszenie intelektualne
zacząłem od półuśmiechu
taki trochę Bruce Willis a trochę Elvis Presley
o mało nie rzucił się na mnie przechodzący pies, który najwyraźniej zinterpretował to jako zaczepkę. zwierzęta mają ten niezwykły zmysł i wiedzą, kiedy w środku ci się nie uśmiecha, chociaż bardzo się starasz na zewnątrz. 
zmusiłem się do jeszcze większego wysiłku i poszerzyłem mój półuśmiech. 
personel medyczny poinformował mnie, że tak diagnozują udar mózgu.

koniec z półśrodkami, czas iść na całość.
jak uśmiech, to na całego. 
no tylko bez rozwarcia.

okazało się, że takie zjawisko szczękościsku z uniesieniem ust jest znane w środowisku opieki nad starszymi. zostało wynalezione przez jednego rezydenta i nosi nazwę: "nie wezmę tabletki!" 

zdecydowałem, że uśmiech to sprawa wewnętrzna. 
teraz wiem, że to dla dobra otoczenia. 
a z tamtą znajomą to i tak się nie widuję. 
po tych wydarzeniach myślę, że to tylko wzmocni naszą znajomość. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4