pustka w środku


Mam na imię Misia. Chwila nieuwagi i można zostać wetkniętą w barierki ogrodzenia. Zosia wcale nie jest okrutną dziewczynką, po prostu jest mała. Ja zresztą po to zostałam stworzona, żeby pomóc jej radzić sobie z emocjami i wspierać. Przez te parę dni nauczyłam się rozróżniać wilgoć rozpaczy łez od ślinotoku uczucia, jej zachłanności poznawczej, głównie zmysłem smaku. Jak widać po wyglądzie, nasza zerwana relacja nie trwała zbyt długo. Moje koleżanki wiedzą więcej o dzieciach. A teraz istnieje nikłe prawdopodobieństwo że komuś może się spodobam, bo jak nie, to jak wam się wydaje: pracownicy związani z zorganizowaniem tego festynu mają dzieci? Skuszą się na znalezionego podrzutka? Jaki los mnie czeka? Czy to już? To wszystko? Kiedy zadbane dłonie mamy Zosi sprawdzały czy jestem warta nie najniższej przecież ceny, wtedy nawet nie podejrzewałam że tak skończę. Teraz już rozumiem czemu dorośli nie bawią się pluszakami. Dobrze, że nie mam serca, bo wtedy bym czuła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4