Truskaweczka czy wisienka?

Dzisiaj rano prozaiczny dylemat przywołał wspomnienia.
Truskaweczka czy wisienka?
Już teraz wiem doskonale jak reagować, nie tylko dzięki mądrości literatury, ale też latka doświadczeń lecą. Co wcale nie gwarantuje żebym postąpił słusznie. Bardziej prawdopodobne, że zrobił bym jak zwykle.
Jeśli chodzi o literaturę to każdemu, kto stoi przed wyborem, polecam utwór "Kawa czy herbata" Sławomira Mrożka.
Jeśli zaś chodzi o doświadczenie to muszę uczciwie przyznać, że frustracje w związku ze mną mogą być katastrofalne. Dlatego moja żona nie poleca nikomu innemu wiązać się ze mną.
No ale wracając do głównego wątku truskawki czy wisienki to kwestia jest głębsza niż mogłoby się wydawać.
Po pierwsze wybór.
Pozornie niepotrzebny skoro i jedno i drugie jest dostępne to po co wybierać? Taki punkt widzenia zawsze prezentowały moje koleżanki. I tu chciałbym bardzo stanowczo podkreślić, że moja postawa wynikała tylko i wyłącznie z braku zachłanności.
Zadowolenie tym, co przynosi los, wcale nie powinno objawiać się sięganiem po więcej.
To, że wszyscy inni tak robią nigdy nie było dla mnie żadnym wyznacznikiem. 
Jeśli już, to ja robię odwrotnie.
Nigdy nie chciałem nikogo urazić, okazać się niewdzięcznikiem kiedy po truskawce nie sięgałem po wisienkę, choć była podtykana, jeszcze wilgotna, od razu po drylowaniu.
Po prostu jestem powściągliwy. 

Po drugie kwestia smaku.
Wcale nie przeczę, że razem jest jeszcze lepsze. 
Pamiętam nawet wariacje smakowe.
I tu potrzebne jest doświadczenie. Okazuje się, że odrobina fantazji i wyobrazni czynią cuda. 
Raz w kuchni (bardzo polecam kuchnię) stworzyliśmy niezapomniane wrażenia. W celu dotarcia do drugiego czlowieka, zmysł dotyku jest nieodzowny. No i wtedy królowa kuchni się otworzyła a na desereku pojawiła się gęsta lepkość karmelu. Ze swojej strony uznałem, że bez kapki bitej śmietany na szczycie, to się nie liczy. 
Bardzo pyszne.

Pozostaje jeszcze trzecia kwestia: skojarzenia. 
Ciekawe, że mój brat nazywa swoją partnerkę Truskaweczka. Złośliwe kręgi rodzinne sugerują że po prostu nie wie jak ma na imię, ale ja się tylko obawiam czy to nie jest podświadome "wykrakanie" smutnej prawdy o związkach. Jak truskaweczka to nie wiśnia. 
A tak w ogóle jak masz ochotę, to przecież jest kompot w domu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4