Kopciuszek
- serio nigdy nie jarałeś? - zdziwiła się moja własna, prywatna księżniczka. Kopciuszek, bo zawsze jak ją kocham, to wychodzi na jednego
- no nie...- wystraszyłem się przez chwilę, że ta bajka mi się skończy- ale raz cygaro z Kuby... tzn nie z tego twojego znajomego...
jej zimne oczy potrafiły naprawdę zmrozić, chociaż ja wolę kiedy ciepło na mnie patrzy
historia jakich wiele, zapierdalanie całe życie, pocałunek, który budzi z egzystencji ... no tak skąd miałem wiedzieć, że to nie Śpiąca. Po jednej kawie? Bajka to bajka a pocałunek zadziałał, to się nie czepiajcie. Może i mój koń jest czarny a nie biały, ale za to mu się dach opuszcza!
- naprawdę wcale nie trzymałem cię w lochu- próbowałem zamienić w żart nasze początki- tylko tak bardzo cię kocham...
- zawsze to samo! z miłości bym cię zamknął i miał tylko dla siebie!!! - wspomniała swoje traumy z M a uwierzcie mi, że nie chodziło o macochę. - właśnie tego wam brakuje: luzu. ja jestem swoja własna, nie kogoś! - zaciągnęła się pokazując luz, a każdy kto ją poznał, wie, że potrafi zaciągnąć. o luzie nawet nie wspomnę.
- no dobra- wybąkałem nieśmiało - ale przylecisz, prawda? - moje strachy nigdy mnie nie opuszczają, chociaż codziennie mówię im do widzenia i wychodzę do pracy.
- oczywiście - pomachała do mnie potwierdzeniem rezerwacji- jesteś teraz moim księciem, no tak czy nie?! Mój ty mój! No kto jest moim księciuniem?! - i zaczęła swoje typowe... co bardzo lubię, chociaż łaskocze, ale nie wszystko nadaje się do druku.
A do upubliczniania znacznie mniej niż się upublicznia.
i tak żyję sobie w tej swojej bajce,
zapewniając, że nie przeszkadza mi ani jej uroda, ani że jest kopciuszkiem,
a ona i tak zawsze wychodzi wypalając sekundy,
które można przecież spędzać na długo i szczęśliwie
Komentarze
Prześlij komentarz