Jak uniknąć wojny

Nie chcę, żeby była wojna. 
I nie potrafię pojąć jak tylu polityków, przywódców, prezydentów i doradców nie potrafi powstrzymać jednego człowieka. Oglądałem kiedyś program dokumentalny na jego temat, a raczej o politycznym wychowywaniu sobie społeczeństwa. My to już przerabialiśmy, więc żadna atrakcja, ale utkwił mi jeden motyw, którego nie mogłem się pozbyć. Otóż ładne, młode dziewczyny twierdziły, że on jest przystojny. Pomijam już niepojętą dla faceta kwestię 'co jest atrakcyjne dla kobiety'. Ale miałem okazję zweryfikować prawdziwość i autentyczność tego ewenementu. Otóż będąc w pracy, przeprosiwszy najpierw obywatelkę  rzeczonego kraju za osobiste wycieczki, zapytałem czy uważa, że jej prezydent jest przystojny. No wiem, żadna wiarygodność spytać jedną osobę. Ale lepsza niż propaganda reportażu, kiedy trzeba powiedzieć tekst, bo nie wiadomo jakie wypadki chodzą po ludziach, i to jeszcze z rodziny. No i ona mi uczciwie odpowiada: 'nie ma innej opcji'. Więc oficjalne stanowisko jest znane wszystkim obywatelkom tego kraju i nikt nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości. 
Więc ja mam taki pomysł na uniknięcie konfliktu zbrojnego.
 Po pierwsze: gratuluję genialnego pomysłu podesłania mu panienki, bo historia pokazuje, że to zawsze działa, jeśli chodzi o wyładowywanie testosteronu w mniej inwazyjne zajęcia, niż zniszczenie ćwiartki świata. 
Ale skoro wiadomo już, że tu właśnie o to chodzi, to ja z moim wieloletnim  doświadczeniem ubierania męskiego 'ego' w garnitury, proponuję coś takiego: 
Zamiast tych wszystkich sankcji, ograniczeń finansowo - gospodarczych, które nie tylko nie działają, rozjuszają i powodują większe napięcia, zastosować jeden, potężny cios miażdżący, który kompletnie trafi w sam środek problemu. Podać do publicznej wiadomości, że on wcale nie jest przystojny. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4