dlaczego przestałeś?

zwlokłem się z legowiska i poszedłem nad morze.
po jaką cholerę? 
kiedyś, kiedy miałem duszę przepełnioną romantyzmem, powiedziałbym, że jakaś nieznana wewnętrzna słowiańska nostalgia kazała mi patrzeć w dal za nieokreślonym marzeniem, niespołnioną tęsknotą. 
z kolei moi znajomi chrześcijanie, z których coraz większa część wraz z upływem czasu coraz częściej spotyka się z fanatyzmem, powiedzieliby "Pan mnie posłał"

podejrzewam, że banalnie prozaiczna prawda, że "nie miałem nic lepszego do roboty" nikomu nie zaimponuje. 

no ale wracając do cholery, którą tam spotkałem to miała postać starszej pani, która z własnej nieprzymuszonej woli (no tutaj zostawiam margines dla niezdiagnozowanej demencji) wlazła w ten marcowy poranek do morza! 
pamiętam, że w młodości sam miałem takie epizody, kiedy przenikające na wskroś igły zimnej wody pobudzały bardziej niż wszystkie kawy, które do tej pory w życiu wypiłem. wtedy, odzyskując powoli zdolność oddychania, myślałem, że to coś heroicznego, szalony sposób na uzewnętrznienie własnej indywidualności. dzisiaj, kiedy sobie o tym pomyślę, to tylko element szaleństwa pozostaje w definicji. 

-dlaczego przestałeś?- zapytała starsza pani.
widzicie w kraju skąd pochodzę, nie ma aż takiej presji społecznej, żeby się odzywać do obcej osoby. gdybym był małym chłopcem, mógłbym się ukryć za "z nieznajomymi nie rozmawiam", tyle, że jako mały chłopiec niezwykle dużo gadałem. a dzisiaj różnica wieku pomiędzy mną a tą panią była mniejsza, niż bym tego sobie życzył.

-a bo ja wiem, już mi się nie chce.
jak inaczej wytłumaczyć dlaczego już nie gram na gitarze, nie tańczę, nie robię mnóstwa rzeczy, które były przyjemne a przytłoczone życiem, już nie mają aż takiej mocy, żeby dalej je robić. starsza osoba powinna to doskonale wiedzieć.
-nazywam się Carpe
kolejny durny wymysł kontaktów międzyludzkich. teraz ja musz się zaangażować w rozmowę, bo będę niegrzeczny. 
-Karpi też już nie zabijam. durna tradycja kraju z którego pochodzę doprowadziła mnie w dzieciństwie do takiej traumy, że mi nawet teraz karp nie smakuje. a tak przy okazji, to jak usłyszysz debilny przesąd, że łuski karpia w portfelu sprawią, że tam będą pieniądze, to nie działa (jak tak się dobrze zastanowić, to można nabrać podejrzeń, że chodzenie do pracy też jest przesądne). do widzenia pani Diem!

wróciłem do domu, coś zjeść.
jeść nie przestałem. 
każdy kto mnie widział, może potwierdzić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4