samotność

zostałem sam i tak mi się zrobiło smutno, że poszedłem z tym do Szefa

- do ludzi se idź
- ty poszedłeś i co? z tego co cię tam spotkało zrobili sobie symbol religijny.

no ale poszedłem, jednak to Szef.

poszedłem na grupę domową, chociaż znajomy, którego wszyscy znają mnie ostrzegał, że mnie tam nie będą słuchać.

- czemu?
- bo sami wolą mówić
- a jak zaproponuję wspólne milczenie?
- jak bedziesz milczał, to już na pewno nie będą Cię słuchać!

okazało się, że miał rację.

nic tylko gadają. raz nawet napisali kartkę do Szefa: "u nas jest bardzo fajnie, dużo o Tobie mówimy i  śpiewamy, szkoda, że cię tu nie ma."

Lucy już też tam coraz rzadziej przychodzi.
Kiedyś im nawet wymyśliła taką grę Inkwizycja. Wygrywa lepszy.

Ale ludzie szybko się nudzą i odkryli, że są jeszcze lepsze sposoby zacieśniania więzi.

Czasem jeszcze jakiś pojedynczy ciągle się chce bawić w Inkwizycję ale to już nie to co kiedyś.
Ciągle zmieniają zasady,
teraz wolą żeby było bez sprzętu, że nie są cieleśni,
ale to strasznie wyczerpuje emocjonalnie.

pytam Lucy

- no to czemu nie chodzisz, jak oni dalej sie bawią?
- nie chce im psuć zabawy, sami bawią się jeszcze lepiej niż ze mną.
- to też ci smutno, tak samej?
- jakoś trzeba żyć, nie?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kingsajz

Vladimir Nabokov

Alternatywy 4